Chleb, poza wędliną, jest drugim
produktem na mojej liście, którego po prostu nie kupuję w sklepie. Od roku na
palcach mogę wyliczyć ile razy kupiłam w sklepie te „chemogniotki.” Przecież
chleb poza mąką, wodą czy drożdżami w składzie powinien mieć takie rzeczy,
które jesteśmy w stanie przeczytać bez łamania sobie języka. Przejrzałam na
oczy jak kupiłam w jednej z sieciówek, chleb tygrysi. Skusiłam się na zakup
widząc tą apetyczną, piękną skórkę. Nawet w smaku był bez zarzutu. Ale
oczywiście skład pieczywa zajmował powierzchnię całego chleba….Padłam z
wrażenia. Skąd pomysł, żeby chleb miał tyle chemii w sobie?? Przecież jedząc
takie specjały za chwilę będziemy świecić jak żarówki LED. Wiem też, że pod
hasłami „ciepły” „chrupiący” „prosto z pieca” kryje się zamrożona ciekłym
azotem, chemiczna masa, którą można przetrzymywać całymi miesiącami. Kiepskiej
jakości sklepowe pieczywo gdzie dodaje się liczne ulepszacze czy konserwanty,
jak na przykład ropionian wapnia (E-282) przeciw pleśniom czy konserwujący
sorbinian potasu (E-202). Oba składniki mogą powodować reakcje alergiczne, o
czym oczywiście na próżno szukać informacji w supermarketach czy na etykietach.
Tak, wiem, wiem….Zaraz usłyszę krzyk, że przecież jeden chleb czy jedna bułka
nikomu nie zaszkodzi i że przecież można kupić dobry chleb. Pewnie, że można
kupić, ale jaką ja mam gwarancję, że producent pieczywa jest uczciwy i wsypał
żadnych ulepszaczy?? Więc wybór dobrego chleba, bez dodatku chemicznych
„E”, jest nie lada wyzwaniem. A jak już znalazłam naprawdę dobry chleb to
bochenek z foremki o długości 20 cm kosztował prawie 10 zł…Dziecek
potrafi wsiorbać taki bocheneczek na jeden posiłek. Więc litości, my, w domu
pieczywa zjadamy sporo. Musiałam więc znaleźć jakąś alternatywę. Żeby
było dobrze i solidnie i żeby nie było w nich całej tablicy Mendelejewa.
Upiekłam sama. Raz potem drugi. Potem pokusiłam się o nastawienie zakwasu. Raz na jakiś czas robię chleby
bez drożdży na zakwasach, zupełnie inny smak, inne ciasto. Kwestia gustu. Jak
nie miałam thermomisia to korzystałam z pomocy różnych domowych
robotów typy mikser czy malakser.
W ciągu ostatniego czasu pieczenie chlebów stało
się moją pasją. Lubię. Uwielbiam. Kocham. To uczucie trwa już od półtora roku –
od półtora roku piekę sama chleby. Tylko i wyłącznie w oparciu wyłącznie o
naturalne składniki bez użycia ulepszaczy i spulchniaczy i bez chemicznych
dodatków. Nieraz zdarza mi się nawet kupować różne mąki w młynie…Chrupiąca
skórka, piękny zapach unoszący się w całym domu i satysfakcja z wypieku. To nie
jest pomysł na stres – bo takowego nie mam. To nie jest pomysł na nudę – jak już
tłumaczyłam, nie znam tego słowa w praktyce. Może, jak zwykle zresztą, jestem
na przekór całemu światu, na przekór trendom i modzie żywieniowej na
antyglutenowe dania, ale chleb w wielu domach jest nadal podstawową żywienia. U
nas też. Mój pradziadek zwykł mówić „jedzcie chleb-chleb rodziny nie rozgania”.
Nie ma w czynności pieczenia chleba nic magicznego, nic trudnego – jest tylko
jedna tajemnica – jak ją posiadłam, moje chleby zaczęły być genialnie
genialne. To cierpliwość – chleb nie lubi pośpiechu. A nagroda ? Ano, to pyszna
skórka, zapach roznoszący się po całym domu i okolicy oraz zadowolone twarze
najbliższych. Dlatego w tej zakładce podzielę się moimi sprawdzonymi już
przepisami na chleby. Nie od początku chleby wychodziły tak smaczne jak teraz…Nieraz
chleb nie nadawał się do zjedzenia, bo kruszył się tak bardzo, że nie można go
było przeznaczyć nawet do karmienia kaczek, to znów wyszedł twardy i zbity jak
glina. Skórka była tak oporna na krojenie, niczym beton zbrojony, moi
faceci pytali co to za łamiszczęki wyprodukowałam i dociekali czy piłę
spalinową mają odpalić…. Ale teraz każdy przepis, po sprawdzeniu, wpisuję w
oddzielny zeszyt z przepisami tylko na chleby i wiem, że do niego kiedyś wrócę.
Zestawienia składników i dodatków często przyprawiały mnie o zawrót głowy, ale
teraz już się nie dziwię tylko piekę. Uwielbiam eksperymentować, tym bardziej,
że przez poprzednie lata piekarnik służył mi tylko do pieczenia mięs. Teraz
wreszcie jego możliwości są wykorzystane w 100 %. Będę tu wrzucać same sprawdzone przepisy na chleby a w pozostałych zakładkach będą pozostałe kulinarne różności, bo na moim blogu wkradł się chaos. Więc nowy Zapiecek Jagi uważam za oficjalnie otwarty….
Ja się ostatnio wdrożyłam... W zeszłym roku, dobrych kilka miesięcy temu, trochę tam u Ciebie poczytałam o chlebach, ale nie przebrnęłam nawet przez cały przepis. A jednak gdzieś-tam pomysł mi chyba w głowie został, bo ni stąd ni zowąd parę tygodni temu postanowiłam, że upiekę... No i rezultat znasz z blogu. :) Też mi się te "E" w chlebach nie podobają... Więc dobrze tak samemu. :)
OdpowiedzUsuńChleby są tak inspirujące że postanowiłam poświęcić im oddzielny zakątek
Usuń:) Jestem tutaj znowu, to coś napiszę :) ...poczytałem...zobaczyłem....potwierdzam...przemysłowe chleby niestety...zwłaszcza od czasu wejścia do zjednoczonej uni ....mają bardzo długie recepty... a przecież ludzie tysiące lat temu piekli chleby i nie było wytycznych ... tylko zdrowy rozum człowieka :) Pozdrawiam ! p.s. szukałem przepisu na ciabattę ale nie na taki duży Pan Ciabatta, tylko taki mały, przypieczony kapeć podłużny, który po przekrojeniu ma duże dziurki :) .... U mnie był taki chaos na blogu, że sam nie mogłem odnaleźć niektórych przepisów...więc porobiłem zakładki i ta wrzuciłem częściowo wpisy :) ...a to dopiero niedawno :) Pozdrawiam raz jeszcze ! Do poczytania! Miłego Wszystkiego Życzę !
OdpowiedzUsuńOd kilku lat pieczemy chleb. Nie powiem, że nie kupujemy od czasu do czasu ciekawego bochenka ale i tak ten domowy jest najsmaczniejszy. Masz fajne przepisy i na pewno je wykorzystamy. Pozdrawiamy
OdpowiedzUsuńTeż zdarza mi się kupować ale te domowe mają swój urok
Usuń